poniedziałek, 28 lipca 2014

Tomik - obiecują w drukarni - najpóźniej w sobotę...
Póki co... rozmyślania...

Nie po raz pierwszy przychodzi mi do głowy porównanie tego, co w tomiku do tego, co zdarzyło się w życiu naprawdę, i to nie tylko moim, jakby na przekór słowom Szymborskiej: "Nic dwa razy się nie zdarza..." A właśnie, że zdarza się! W tym wypadku: miłość. Za duża, za mocna, za silna, za głupia... 

- A uczył Włóczykij w Dolinie Muminków w listopadzie: "Uważaj, żebyś nie pozwalał rzeczom zanadto rosnąć."! I co? I nie nauczył... -

Urosła miłość monstrualna, potworna! Jak miłość Jeanne Hébuterne do Modiglianiego (nie mam pewności, czy zadziałała tu równa wzajemność). Jeanne Hébuterne to chwilami alter ego dziewczyny z wierszy z tomiku Jak kropla wody na dłoni. I nie jest to nobilitujące czy komplementujące porównanie. Bynajmniej! Jeanne Hébuterne poszła za głosem serca: po śmierci ukochanego - będąc w ostatnim miesiącu ciąży - rzuciła się z okna, popełniając samobójstwo (dziecko też nie przeżyło) i osierocając do tego około dwuletnią córeczkę. Nie chodzi tu o ocenę czy rozliczanie tej młodziutkiej (bodajże 21-letniej) kobiety, ale o poruszający bezmiar jej rozpaczy i samotności oraz przytłoczenia miłością - taka sama miłość przytłoczyła dziewczynę z Jak kropla...:

* * *

Boże, bądź miłościw mej miłości,
co grzeszna,
większa do bliźniego mego
niż do mnie samej 


Ba! Nie jest to jedyna wielka miłość, jakiej świadectwa poetyckie się zachowały. Taka głupia była też miłość Wariatowej Grochowiaka (Poranek Wariatowej). Taka odstraszająca "jak szczęśliwe nieszczęście/ pół radość pół rozpacz" była miłość u ks. Twardowskiego (Jest). Tak też smutno jak sama Jeanne Hébuterne skończyła miłość u Poświatowskiej, która "posypała się płatkami/ w dół" (Wiersz o miłości). 
Po miłości pozostają wiersze, dzieła sztuki... Oto portret Jeanne Hébuterne autorstwa Modiglianiego: 


 Jakoś tak się dzieje, że pamięć ludzka przywiązuje się do ładnych obrazków, które podtrzymują legendę, a te bliskie życiu, odarte ze złudzeń, najchętniej upycha do szuflady. Oto ta sama Jeanne Hébuterne na dwóch różnych fotografiach:



  
Poezja i proza życia. 

Jeszcze dygresja: kiedyś przeczytałam w "Wysokich Obcasach" list kobiety - zdradzonej żony, która rozpaczliwie walczyła o swoje małżeństwo. Walkę tę wygrała. Mąż rzucił kochankę. Nie było jednak małżeńskiego happy end'u - z dwóch powodów. Po pierwsze: porzucona kochanka popełniła samobójstwo. Po drugie: autorka listu, tj. walcząca żona uświadomiła sobie, patrząc na swego odzyskanego męża, że nie walczyła o Kogoś przez wielkie "K" - że mężczyzna, którego zatrzymała przy sobie, zabawił się inną kobietą, wrócił skruszony do żony i żył jak gdyby nigdy nic... Tamta zaś kobieta - dotąd obiekt nienawiści autorki listu - nie potrafiła żyć dalej...     

A teraz wypadałoby sformułować jakieś wnioski :)... Prawdy zazwyczaj nie są odkrywcze, te na pewno nie będą. Po prostu: 
1. nie można pozwalać rzeczom zanadto rosnąć
2. kochać bliźniego wystarczy jak siebie samego 
3. lepiej czasem, jak spadają nie: płatki, a krople. Te ostatnie mogą dać życie, a...
4. ... życie jest wartością nadrzędną - niech nie stanowi źródła inspiracji dla sztuki, ale pozostanie sztuką samą w sobie.

Mimo że jestem autorką poezji, pozostaję wierną fanką prozy życia :), 
czego Wszystkim z całego serca 
życzę.



sobota, 19 lipca 2014

zdrada

za
miłość ponad życie
psią wierność
i uczciwość bez miary

jeden okruch zatajenia

z którym jak z kamieniem
biegam w kółko

zamknięta w obrączce przysięgi


Jest na fanpage'u, więc uznałam, że powinno też znaleźć się na blogu... Wpis po spacerze z moim wiernym niedźwiedziem po lesie :). 


Wiersz także będzie w tomiku. 
:)


Lata koło ucha to oczekiwanie jak natrętny komar, lata... Dłuży się, nuży... Aż by się chciało zagrozić:
"Póty komar koło głowy brzęczy, póki niedźwiedź łapy nie podniesie.", ale nie...
jeszcze znajduję w sobie resztki cierpliwości, jeszcze zanurzam i studzę niedźwiedzią łapę w tej mądrej rzece: "Nie popędzaj rzeki, sama płynie" i jeszcze chwilę czekam, poczekam i się doczekam... :) 
By umilić to czekanie i innym, i sobie, wklejam jedną z grafik, która znajdzie się w tomiku "Jak kropla wody na dłoni" - adekwatnie do tematu - wodną, przynajmniej ja ją tak widzę...






sobota, 12 lipca 2014

Materiał po ostatniej korekcie :). Ponad 100 stron. Wiersze z wielu lat. 15 grafik. Świadectwo przeżyć i przemian: od zająca do lwa, od wróbla do orła, od gwiazdki spadającej z nieba do słońca... Sporo mroku i jeszcze więcej światła.
Oto mała zapowiedź tej przemiany:


zając

serce zaczyna walić
uszy wydłużają się w słuchy
oddech przyspiesza

strach
porasta mnie sierścią
lęku

kicam
do pokoju obok
cicho cichutko
na omszałych skokach
cicho cichutko
bezszelestnie
przysiadam na omyku
oczy jak paciorki
wytrzeszczam
i w napięciu czekam

co będzie

śrut bolesnych słów
wnyki podstępnego karceru
czy tylko klatka samotności

wyczekująco i nerwowo

strzygę słuchami



I gdy ślad po zającu zniknął...


***

śmiałeś się z wróbla
jestem orłem
tresowałeś sukę
jestem wilkiem
drżał przed tobą zając
ryknie lew

niespodziewanie słodko pachnie
twój strach


Muszę się spieszyć z publikacją, bo zanim książka wyjdzie z drukarni zdążę na blogu zaprezentować jej zawartość :). Myślę, że najpóźniej z końcem lipca Jak kropla... ukaże się.  

czwartek, 10 lipca 2014

Od czego zaczyna się wiersz?
Hmmm... W określonym kontekście pewnie nawet od milczenia. 
Ja wciąż preferuję krótkie formy, zgodnie z zasadą: mało słów - dużo treści, choć w "kropli" zdarzą się utwory przegadane (w których jednak - zgodnie z moim zamierzeniem - objętość nie ma treści ani przerastać, ani zdominować). 
Najkrótszym z najkrótszych jest, zdaje się, wiersz 7-wyrazowy (formalnie uwzględniając partykuły i przyimki), dlatego mogę śmiało powiedzieć, że w tomiku Jak kropla wody na dłoni - nie licząc dedykacji - wiersz zaczyna się od siedmiu słów :)



Zamążpójście

- Tacie

nie do zniesienia
ból mego ojca
oddającego



... a jego treść odnosi się do uczuć i wspomnień bezbrzeżnych jak ocean... :)

środa, 9 lipca 2014


Dziś uchylę rąbek tajemnicy: okładkę do mojej książki projektował Wiesław Sadurski - polski artysta mieszkający i tworzący w Berlinie, który na swojej stronie www.wisarts.com przedstawia się: 

Aktywności są wielorakie. 
Polowanie na miłość i wiedzę, malowanie, pisanie, tworzenie.
Żyję w mieście Berlinie z córką Veronique jako pojedynczy rodzic.

Ja zdradzę kulisy powstawania tej okładki. Gdy "kropla" była już na ukończeniu i wyświetlała się na monitorze komputera Wieśka, do pokoju weszła Jego córka, która w pierwszej chwili na widok obrazka powiedziała: "Ale śliczne!" i za moment dodała "Ale kicz!". :) Osobiście uważam okładkę za śliczną, a myśl, że została stworzona z dbałością o szczegóły i dopasowaniem do treści jednego z moich wierszy, czyni ją szczególnie drogą memu sercu. Oto ten wiersz:


* * *

jak kroplę wody na dłoni
będę cię niósł 
przez życie

jak kropli wody z dłoni 
nie uronię 
żadnego z twych pragnień

jak kropli wody na dłoni
będę strzegł
ciebie

jak kropla wody z dłoni
spadłam

--------------------------------------
roztrzaskałam skałę
urodziłam drzewo

wtorek, 8 lipca 2014





Jeszcze jest w drukarni, ale już wkrótce trafi do rąk Czytelników..., by dać Im siłę i głęboką wiarę w to, że najciemniej jest zawsze tuż przed wschodem słońca. Czekajmy.